activEK – Centrum Zdrowego Człowieka

Blog

Dlaczego nie chudnę?

Motywacji do odchudzania jest tyle, co ludzi. Niektórzy nie mogą już na siebie patrzeć, lub inni nie mogą już na nich patrzeć i np. żona mówi do męża, że ma coś ze sobą zrobić bo choruje na „lustrzycę”. To taka choroba, która objawiam się tym, że patrząc w dół już nic nie widać, bo brzuch przesłania wszystko i jedynie panowie mogą się podziwiać patrząc na swoje odbicie w lustrze. Są też osoby, którym lekarz każe schudnąć, albo za chwilę wesele i musze wejść w sukienkę itd. Mogłabym jeszcze długo wymieniać.

Nie ważne z jakich przyczyn w końcu „przechodzisz na dietę” i liczysz na szybkie i wymierne rezultaty. W końcu nie po to rezygnujesz ze wszystkiego co smaczne, np. czekolady, smalcu, majonezu itd. Eliminujesz ze swojego jadłospisu wszystko co lubisz i od dziś zjadasz tylko surowe warzywa, pijesz tylko wodę i czasem schrupiesz jakiś owoc, ale w tajemnicy, bo to przecież węglowodany, a te są zakazane podczas odchudzania.

Przechodząc takie męczarnie, prawie mdlejąc z osłabienia i głodu, chudniesz pierwsze kilogramy i nagle świat staje się piękniejszy, sałata już nie staje kołkiem w zębach i nawet o czekoladzie czasem daje się zapomnieć. Znów mija kolejny tydzień, znów waga w dół. Cieszysz się coraz bardziej, bo teraz to już na pewno zaczynasz spalać tłuszcz. Woda zeszła już wcześniej. Chcesz lepszych efektów więc zaczynasz ćwiczyć, najpierw raz w tygodniu, potem dwa itd. Chudniesz, chudniesz, chudniesz i nagle……..przestajesz chudnąć. Waga się popsuła? Przecież tyle ćwiczę, odżywiam się zdrowo, już nawet nie śnie o karkówce z grilla lub golonce. Zmieniasz dietę na inną, może trzeba całkowicie wyeliminować cukier, może tłuszcz, a może jeść tylko surowe. Przetrząsasz Internet w poszukiwaniu kolejnej diety cud. Znajdujesz, stosujesz, na początku znowu waga w dół, znów radość, entuzjazm, motywacja, a po chwili znowu stop…….. Waga ani drgnie. Dlaczego?

Diety przestają na ciebie działać. Twój organizm się uodpornił na twoje eksperymenty. Przestał reagować, bo jest mądrzejszy niż ci się zdaje. Wyczuł twoje zamiary i zaczął oszczędzać. Zmniejszył produkcję hormonów regulujących pracę tarczycy, zatrzymał miesiączkę. Przestał pracować na pełnych obrotach, bo chce być wydajny. A wydajność w tej sytuacji oznacza umiejętność poradzenia sobie z normalnym funkcjonowaniem przy mniejszych racjach pokarmowych.

Większość diet polega na wyrzeczeniach. Wyrzekamy się węglowodanów, tłuszczów, czerwonego mięsa, alkoholu itd. niestety nieskutecznie. Dlaczego? Sprzeciwia im się nasze ciało, sprzeciwia się nasz mózg, i sprzeciwia się nasze otoczenie. Ewolucyjnie nasze ciało jest zbyt sprytne, żeby dać się nabrać na „jedzenie dla królika”. Metabolizm naszego organizmu jest sprawny. Kiedy ma dużo pokarmu do spalenia podkręca palenisko i szybciej pozbywa się zapasów tłuszczów. Kiedy żywności ma mniej przygasza płomień i spala wolniej. Ten mechanizm pozwolił naszym przodkom przetrwać okresy głodu i chłodu. Czasy się zmieniły, ale ewolucji nie oszukasz. Jak w związku z tym schudnąć?

Nie powodując spowolnienia metabolizmu możesz tygodniowo tracić +/- 0,25 kg. Czasem u niektórych nieco więcej. Ale ty chcesz już, natychmiast, a nie tak wolno. Jesteś niecierpliwy i zaczynasz radykalne odchudzanie, co kończy się tym, że nie chudniesz w ogóle.

Jeżeli odmawiasz sobie wszystkiego, co lubisz, najprawdopodobniej wkrótce będziesz tego coraz bardziej pragnąć. Jest to niezawodny sposób na katastrofę. Wszelka dieta oparta na wyrzeczeniach jest krótkotrwała. Dieta się kończy – większym lub mniejszym sukcesem – a ty wygłodniały i stęskniony rzucasz się na ulubione dania. Po tych wszystkich wyrzeczeniach zostaje wiele do nadrobienia. I efekt jest taki, że wydawało by się popsuta waga łazienkowa nagle zaczyna działać, tylko w odwrotną stronę. Bo zamiast mniej pokazuje więcej.

Nikt nie idzie do łóżka chudy nie budzi się gruby. No chyba, że śpi na jawie przez długi okres czasu. Często nie zauważamy codziennych zmian w naszym żywieniu, aktywności fizycznej, bo są to zmiany z pozoru niewielkie, wręcz niezauważalne. I faktycznie takie są, ale w skali jednego dnia. Gdyby jednak te dni zsumować, to codzienne zjedzenie 50 kcal ponad normę zaowocuje po roku dodatkowymi kilogramami. Większość z nas nie zdaje sobie sprawy z tego, czy zjadło 200 czy 300 kcal. Są to tak drobne różnice, że zarówno zjedzenie więcej czy mniej o 100 kcal, jest niezauważalne. Jest to tzw. margines bezwiedności. Ograniczenie dziennej racji pokarmowej o 300, 500 czy więcej kcal będzie przez nas odczuwalne, jeśli zjemy za mało będziemy o tym wiedzieć. Tymczasem ograniczenie spożycia o 100 kcal spowoduje, że bez żadnej diety stracimy w ciągu roku 5 kg, nawet o to nie zabiegając i nie podejmując w tym kierunku żadnych szczególnych kroków.

Wierzmy oczom, nie żołądkowi!

Odstawienie naszych ulubionych potraw jest złym pomysłem. Lepiej ograniczyć ich spożywanie. Często nie zauważamy ile rzeczywiście jemy. Nasz żołądek nie liczy i nie zapamiętuje. Jeśli nie widzimy ile zjedliśmy, bardzo łatwo się przejadamy. Częste sprzątanie ze stołu brudnej zastawy i podawanie czystej, np. podczas przyjęć, powoduje, ze znów zaczynamy jeść. Gdybyśmy mieli podgląd np. kostek, które zostały po zjedzonej przez nas porcji skrzydełek kurczaka, zjedlibyśmy mniej.

Talerz, szklanka, kieliszek.

Te naczynia mogą sprzyjać diecie lub wręcz przeciwnie. Czy wiecie, że z niskiej, pękatej szklanki wypijecie o 25-30% więcej napoju niż z wysokiej i smukłej? Chcesz schudnąć – zmniejsz opakowania, z których nakładasz posiłek, np. płatki, bakalie, makaron. Im większe opakowanie, tym większa porcję sobie nałożymy. Im większy talerz tym większa pokusa, aby go zapełnić.

Przejadanie się – problem nie nawyk.

Odstawiaj półmiski z potrawami do kuchni lub na szafkę odsuniętą od siebie. Jeśli będą stały na stole prawdopodobnie sięgniesz po dokładkę. Gdy będą dalej, da to czas, aby się zastanowić, czy na pewno jestem jeszcze głodny i potrzebuję następnej porcji.

Masz słabość do podjadania np. słodyczy czy chipsów? Utrudnij sobie do nich dostęp. Najlepiej nie miej ich w domu. Jak najdzie Cię ochota, żeby je zjeść, będziesz musiał się udać po to do sklepu. A wielu osobom nie będzie się chciało. Jeśli już mamy przekąski w domu, schowajmy je do najwyższej szafki, na końcu, tak, aby sięganie po coś do przegryzienia sprawiało nam dużo trudności i zabierało czas. Spowoduje to, że nie będzie ci się chciało za każdym razem wysilać się żeby zjeść cukierka albo paluszka.

Przyzwyczajenie naszą drugą naturą.

Spróbuj pozbyć się schematów działania, ale nie wszystkich na raz, tylko stopniowo. Zacznij od zmiany pory posiłków, wprowadź inne produkty, poeksperymentuj z mniejszą lub większą ilością kcal. Zacznij się cieszyć jedzeniem i nie popadaj w przesadę. Podchodź do życia, do jedzenia, do siebie z większym luzem. Dzięki temu szybciej znajdziesz wspólny język z własnym organizmem.

Więcej energii.

Może aby podkręcić metabolizm wystarczy chwilowa, np. tygodniowa nadwyżka kalorii. Często dzieje się tak, że tyjemy dlatego, że za mało jemy. A tak naprawdę zrób sobie przerwę z ciągłym liczeniem kalorii i zacznij myśleć o zdrowym, pożywnym jedzeniu i ciesz się smakiem.

Przestań się ruszać.

Oczywiście żartuję. Ruch jest niezbędny dla prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu, ale może ty przesadzasz z treningiem. Daj sobie odpocząć i zamiast codziennie biegać 10 km po prostu idź na spacer, popływaj, albo po prostu odpocznij. Przeciążony, zmęczony, przetrenowany organizm nie będzie chciał współpracować.

Polub siebie.

Na koniec najważniejsze. Niby nic, a jak dużo daje. Jak będziesz siebie lubić, to będziesz o siebie dbać. Z większą troską, miłością i wyrozumiałością będziesz do siebie podchodzić. Jeśli fiksujesz się na swoje tłuste, wstrętne cielsko zaczynasz się nienawidzić. Nie tędy droga. Masz się szanować i kochać. Będzie to prowadzić do tego, że zaczniesz się lepiej wsłuchiwać w potrzeby swojego organizmu. Kiedy on będzie zmęczony, pozwolisz mu odpocząć, będziesz dbać o dobre, zdrowe jedzenia, a nie zaśmiecisz go byle czym, co tylko udaje pokarm. Nie jesteś śmietnikiem, aby wrzucać byle co.

Naucz się odżywiać, a nie najadać.

Te kilka zachowań przywróci tobie naturalne odruchy. Ciało zacznie z tobą współpracować, a nie robić ci na złość. Po pierwsze odpocznij i wsłuchaj się w siebie. Nie zagłuszaj sygnałów z ciała cukrem, chemią, niezdrowym tłuszczem a efekty zobaczysz szybciej, niż myślisz.

Źródło: Brian Wansink „Beztroskie jedzenie”.

logosactivek.png

Oferta

opinie-trojmiasto-png.png

Kontakt

activEK – Centrum Zdrowego Człowieka
81-584 Gdynia - Mały Kack
ul. Olgierda 125a/2 (I  piętro)

tel. kom. +48 501 546 150
e-mail: ek@acivek.pl

Fizjoterapia uroginekologiczna
tel. +48 506 134 266

Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki.

Copyright © 2024 ACTIVEK – CENTRUM ZDROWEGO CZŁOWIEKA.